Pół godziny później wszystkie rzeczy, które dzisiaj zabraliśmy były już na miejscu. Nie mogłam uwierzyć, że teraz będę mieszkać w mieszkaniu, o którym tak długo marzyłam.
- To co, wracamy ? - spytała Mama.
- Oj, zostańmy jeszcze troszkę - spojrzałam na rodziców błagalnym wzrokiem.
- Dobrze, dobrze - Tato, uśmiechnął się.
- Ale wy naprawdę kupiliście to mieszkanie ? - spytałam z niedowierzaniem.
- Tak , tak Cię to dziwi ? - Mama popatrzyła na mnie.
Nic nie odpowiadałam. Rzuciłam się rodzicom na szyję i mocno ich przytuliłam.
- Dziękuje ! Jesteście kochani !
- Za co Nam dziękujesz?
- No ... A nieważne ! Możemy wracać jak chcecie - uśmiechnęłam się.
- Dobra, to wracamy.
Wyszliśmy z mieszkania i zeszliśmy na dół. Rodzicie wsiedli już do samochodu, a ja przez krótką chwilę patrzyłam w okno dużego bloku.
- ,, Tam jest mój pokój '' - pomyślałam.
- Wsiadasz ? - spytała Mama.
- Tak, tak - wsiadłam do samochodu.
W czasie podróży dość długo rozmyślałam. Myślałam o nowym mieszkaniu, nowej szkole, o nowych znajomych, o rodzicach - o Moich najcudowniejszych rodzicach. Rozmyślałam o Susi i Lill - Moich najlepszych przyjaciółkach. Nie chciałam Ich opuszczać, ale będziemy się widywać. Nawet nie zdążyłam niczego powiedzieć, a już byliśmy w domu. Przy drzwiach stał Miki. Pilnował domu. Wysiedliśmy z samochodu.
- Za dwadzieścia minut będzie obiad - powiedziała Mama, kiedy już stałam przy drzwiach.
- Dobra, pójdę się przebrać i przyjdę - weszłam do domu. Od razu pobiegłam do swojego pokoju i usiadłam na łóżko. Wzięłam do ręki telefon, wybrałam dwa numery: Susi i Lill. Napisałam do nich sms z treścią : ,, Tamte mieszkanie jest cudowne ! Jest dwa razy większe niż mój dom ! Jutro zawozimy całą resztę rzeczy i za dwa dni się przeprowadzamy :) Mam nadzieje, że jeszcze wpadniecie do mnie na pożegnanie :D . Pozdrawiam, Megi ;* " . Odłożyłam telefon na łóżko, wzięłam krótkie jeansy oraz koszulkę i poszłam do łazienki się przebrać. Po dziesięciu minutach byłam już przebrana i odświeżona. Spojrzałam na zegarek i była 18:57.
- ,, To nie będzie obiad tylko kolacja " - pomyślałam i zaśmiałam się pod nosem.
życie Margaret
Margaret - nastolatka, która potrzebuje czułości i miłości
1 listopada 2011
30 października 2011
II - Nowy dom.
Jechaliśmy około godziny. Często jeździliśmy do Hollywood na większe zakupy, ale nigdy nie śniłam, że możemy tam mieszkać. Piętnaście minut jeździliśmy po zakorkowanych ulicach miasta. Wkrótce dojechaliśmy do małej uliczki w centrum miasta.
- Kurcze ! Ile tu bloków ! - powiedziałam przerażona.
- Widzisz tamten niebieski ? - tata zatrzymał samochód i spojrzał na mnie - będziemy w nim mieszkać.
- Serio ?! - wysiadłam z samochodu i podeszłam pod klatkę bloku, w którym rodzice kupili mieszkanie.
- Tak, masz tu klucze - tata wysiadł z samochodu, po czym rzucił mi klucze - numer 16. My zaraz przyjdziemy.
Po tych słowach szybko weszłam do klatki. Ujrzałam odrestaurowane schody, pięknie pomalowane ściany, kwiaty stojące na parapetach, nowe drzwi, strzałkę, która pokazywała którymi schodami iść na kolejne piętro i windę. Postanowiłam pójść schodami. Szukałam odpowiedniego numerku na drzwiach do mieszkania i na 3 piętrze znalazłam. Jedne drzwi na całe piętro, numer 16 i tabliczkę z moim nazwiskiem, naszym nazwiskiem. Włożyłam klucz do drzwi i lekko go obróciłam. Otworzyłam drzwi nowego mieszkania. Zrobiłam krok i byłam wewnątrz cudownego domu.
- O ja ! - pomyślałam sobie.
Mieszkanie było wielkie. Nie było jeszcze do końca urządzone, ale i tak wywarło na mnie wielkie wrażenie. Pokoje trzy razy większe on pokoi w naszym domu .
- Margaret ! I co , podoba się mieszkanie ?
- Mieszkanie ?! To jest jakaś villa tato !
Wszyscy zeszliśmy na dół i przynieśliśmy rzeczy do naszego nowego domu.
- Kurcze ! Ile tu bloków ! - powiedziałam przerażona.
- Widzisz tamten niebieski ? - tata zatrzymał samochód i spojrzał na mnie - będziemy w nim mieszkać.
- Serio ?! - wysiadłam z samochodu i podeszłam pod klatkę bloku, w którym rodzice kupili mieszkanie.
- Tak, masz tu klucze - tata wysiadł z samochodu, po czym rzucił mi klucze - numer 16. My zaraz przyjdziemy.
Po tych słowach szybko weszłam do klatki. Ujrzałam odrestaurowane schody, pięknie pomalowane ściany, kwiaty stojące na parapetach, nowe drzwi, strzałkę, która pokazywała którymi schodami iść na kolejne piętro i windę. Postanowiłam pójść schodami. Szukałam odpowiedniego numerku na drzwiach do mieszkania i na 3 piętrze znalazłam. Jedne drzwi na całe piętro, numer 16 i tabliczkę z moim nazwiskiem, naszym nazwiskiem. Włożyłam klucz do drzwi i lekko go obróciłam. Otworzyłam drzwi nowego mieszkania. Zrobiłam krok i byłam wewnątrz cudownego domu.
- O ja ! - pomyślałam sobie.
Mieszkanie było wielkie. Nie było jeszcze do końca urządzone, ale i tak wywarło na mnie wielkie wrażenie. Pokoje trzy razy większe on pokoi w naszym domu .
- Margaret ! I co , podoba się mieszkanie ?
- Mieszkanie ?! To jest jakaś villa tato !
Wszyscy zeszliśmy na dół i przynieśliśmy rzeczy do naszego nowego domu.
22 października 2011
I. - Przeprowadzka
- Margaret, wstawaj ! - usłyszałam głos Mamy, wołającej mnie z dołu.
- Już, już ... - zrzuciłam kołdrę na podłogę, wstałam z Mojego łóżka i zeszłam na dół.
Przy stole siedziała Mama i Tata, a pod stołem jak zawsze Miki. Miki to mój york, ma dopiero 6 miesięcy.
- Dzień dobry - serdecznie przywitała mnie Mama.
- Hej Mamo, hej Tato - odsunęłam krzesło i siadłam na nim.
- Posłuchaj Megi. Dzisiaj jedziemy obejrzeć Nasze nowe mieszkanie i możemy przewieźć tam już niektóre rzeczy. Chcesz coś już przewieźć ? - spytał mnie Tata.
- No nie wiem - zastanowiłam się przez chwilkę - może książki, wszystkie przybory i niektóre ciuchy - wzięłam tosta w rękę u ugryzłam go.
- Dobra, to jakoś o 15 wyjedziemy. Zdążysz się spakować ?
- Tak, tak. Powinnam zdążyć.
- Margaret, nadal przeżywasz to ? - spytała mnie Mama .
- Nie przeżywam tego tak bardzo. Nie chciałam tylko opuszczać Susi i Lill, ale ustaliłyśmy, że będziemy rozmawiać ze sobą przez Skype i będziemy pisać przez Gadu-Gadu. No i oczywiście chciałam zaprosić je na imprezkę do naszego nowego mieszkania. Jeśli mogę oczywiście - spojrzałam na rodziców.
- Możesz, możesz. A teraz leć się pakować - Mama posłała mi uroczy uśmiech i pobiegłam do Swojego pokoju .
Na zegarku widniała 8:46. Wyjęłam z szafy kartony i zabrałam się do pakowania książek. Poszło Mi to dość sprawnie, dlatego szybko wzięłam się za pakowanie ubrań, które nie będą mi bardzo potrzebne. Czas bardzo szybko leciał. Ani się obejrzałam, była już 13:30. Byłam jeszcze w piżamie, więc szybko wyciągnęłam szerokie dresy z gumkami na końcu, bieliznę, krótką bluzkę na ramiączka i bejsbolówkę. Pobiegłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się. Włosy związałam w niedbałego koczka. Przyszłam do pokoju i spojrzałam na zegarek. Była już 14:15.
- Tato ! Pomóż mi wziąć te kartony ! - zawołałam.
- Już idę ! - usłyszałam głos Taty.
Po piętnastu minutach wszystko było już w samochodzie, wraz z Nami. Miki usiadł przy drzwiach domu, a My odjechaliśmy.
- Już, już ... - zrzuciłam kołdrę na podłogę, wstałam z Mojego łóżka i zeszłam na dół.
Przy stole siedziała Mama i Tata, a pod stołem jak zawsze Miki. Miki to mój york, ma dopiero 6 miesięcy.
- Dzień dobry - serdecznie przywitała mnie Mama.
- Hej Mamo, hej Tato - odsunęłam krzesło i siadłam na nim.
- Posłuchaj Megi. Dzisiaj jedziemy obejrzeć Nasze nowe mieszkanie i możemy przewieźć tam już niektóre rzeczy. Chcesz coś już przewieźć ? - spytał mnie Tata.
- No nie wiem - zastanowiłam się przez chwilkę - może książki, wszystkie przybory i niektóre ciuchy - wzięłam tosta w rękę u ugryzłam go.
- Dobra, to jakoś o 15 wyjedziemy. Zdążysz się spakować ?
- Tak, tak. Powinnam zdążyć.
- Margaret, nadal przeżywasz to ? - spytała mnie Mama .
- Nie przeżywam tego tak bardzo. Nie chciałam tylko opuszczać Susi i Lill, ale ustaliłyśmy, że będziemy rozmawiać ze sobą przez Skype i będziemy pisać przez Gadu-Gadu. No i oczywiście chciałam zaprosić je na imprezkę do naszego nowego mieszkania. Jeśli mogę oczywiście - spojrzałam na rodziców.
- Możesz, możesz. A teraz leć się pakować - Mama posłała mi uroczy uśmiech i pobiegłam do Swojego pokoju .
Na zegarku widniała 8:46. Wyjęłam z szafy kartony i zabrałam się do pakowania książek. Poszło Mi to dość sprawnie, dlatego szybko wzięłam się za pakowanie ubrań, które nie będą mi bardzo potrzebne. Czas bardzo szybko leciał. Ani się obejrzałam, była już 13:30. Byłam jeszcze w piżamie, więc szybko wyciągnęłam szerokie dresy z gumkami na końcu, bieliznę, krótką bluzkę na ramiączka i bejsbolówkę. Pobiegłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się. Włosy związałam w niedbałego koczka. Przyszłam do pokoju i spojrzałam na zegarek. Była już 14:15.
- Tato ! Pomóż mi wziąć te kartony ! - zawołałam.
- Już idę ! - usłyszałam głos Taty.
Po piętnastu minutach wszystko było już w samochodzie, wraz z Nami. Miki usiadł przy drzwiach domu, a My odjechaliśmy.
Wstęp
Nazywam się Margaret, mam 14 lat. Jestem niską dziewczyną, o długich; czarnych jak węgiel włosach, brązowych oczach i szczupłej sylwetce. Moje życie jest normalne do czasu, kiedy przeprowadzam się do innego miasta, poznaje nowych ludzi, którzy nie wydają się sympatyczni i pomocni. Całe Moje życie staje na głowie, kiedy poznaję Adama - wysokiego chłopca o niebieskich oczach, brązowych włosach; ściętych na modną w tych czasach fryzurę; i bardzo wysportowanego. Z początku nie zwracał na Mnie uwagi, lecz później wszystko się zmieniło. Kiedy miałam nadzieję, że już wszystko się ułożyło zdarzyła się niesamowita, ale i smutna rzecz ...
Subskrybuj:
Posty (Atom)